Zanim rozgoszczę się z grudniową magią, wrócę jeszcze do poprzednich miesięcy.
Taką jesień można lubić! Pogoda rozpieszcza. Kolory na dworze zachwycają. Ba! Trawa rośnie jak szalona :) A wiadomo, że jak zielono za oknem, to i więcej się chce :) I z takim nastawieniem przeżyliśmy i wrzesień i październik :)
Taką jesień można lubić! Pogoda rozpieszcza. Kolory na dworze zachwycają. Ba! Trawa rośnie jak szalona :) A wiadomo, że jak zielono za oknem, to i więcej się chce :) I z takim nastawieniem przeżyliśmy i wrzesień i październik :)
5 września! Nasza 3 latka! Mario, kiedy Ty tak urosłaś <3
Wrzesień był bardzo pracowitym miesiącem. Ogrom pracy wokół domu i na działce, pochłonął większość dni. Były chwile, że wątpiłam w powodzenie tek akcji. Udało się! Po tych szalonych dwóch tygodniach jeszcze mocniej doceniłam Leniwe weekendowe poranki i cudne dni!
Październik też nas rozpieszczał, mimo chłodnych poranków. Przyniósł chwilę oddechu i ... młodą zieloniutką trawę! Ciszyłam się każdego dnia, patrząc, jak teren wokół domu zaczyna się mocno zielenić.
Mama grabi liście, Córeczki robią kolejne okrążenie!
Dzień Nauczyciela i pasowanie u Zosi i Marysi :) Radość, tym większa, że Panu Mężowi udało się przyjechać wcześniej i być u Marysi na pasowaniu :)
Poczyniliśmy zapasy na zimę :) Do miodownika - obowiązkowo orzechy z własnego podwórka :) W tle moje nowości z Bolesławca. To moja mała słabość ...
Koniec października był mocno przejeżdżony, ale wiele spraw udało się nam załatwić pomyślnie. I mim wielu perypetii i zdrowotnych zawirowań, ufam że kolejne tygodnie przyniosą też ogrom dobrego! Drobne radości, znaczą wiele.
Do napisania!