Odkurzam swój blogowy pamiętnik i wracam do miejsca, które jest zbieraniną moich przemyśleń, zapisków i swego rodzaju foto albumem. Majowe wieści rzuciły cień na czerwiec, który miał być miesiącem świętowania. Mimo przeciwności, udało się wykrzesać radość z czerwcowych dni i przygotowań do wyjątkowych uroczystości. Tym większa radość, że udało się w większości zorganizować wszystko w asyście Zosi i Marysi. W ciągu tego miesiąca Dziewczynki pobiły rekord podróżowania.
Czerwiec zaczęliśmy od Dnia Dziecka i w sumie w każdym kolejnym tygodniu świętowaliśmy: Dzień Taty, urodziny Zosi, Chrzest Święty Marysi, kolejna (9) rocznica naszego ślubu. Wszystko okraszone obowiązkami domowymi, przedszkolnymi i rodzinnymi. Większość zdjęć, które skrupulatnie rozdzielałam w folderach, przepadły wraz z awarią mojego telefonu, który bezczelnie bez uprzedzenia, padł w trakcie finalizacji naszego wakacyjnego wyjazdu. Padł i zabrał ze sobą wszystkie zdjęcia, których nie zdążyłam zgrać na dysk, notatki i listy, które rozrastały się na bieżąco, zapiski z kalendarza. Póki co przyzwyczajam się do telefonu zastępczego, włączam w nocy laptopa i noszę ze sobą planner :)
Czerwiec, bezapelacyjnie, był miesiącem pod znakiem czerwieni i zieleni w naszej kuchni. Truskawki, porzeczki, arbuz, bób, cukinia, ukochana mięta - bez nich nie było dnia!
Było bardzo dużo wyjazdów.
Zakwitł też storczyk! Pierwszy raz od kiedy te kwiaty pojawiły się w naszym domu :) Długo musiałam na to czekać, ale było warto. Takie małe przyjemności dla serca i oka :)
Ulubiony jaśmin królował póki tylko nie zaczął przekwitać.
Kilka razy powiało też grozą!
Ale dzieci w czasie deszczu się nie nudzą :)
Za nami miesiąc spotkań rodzinnych. I smakowitości :)
I przejażdżek rowerowych
Koniec czerwca był najbardziej intensywny. Zaczęliśmy od urodzin Zosi :)
Zakończenia roku przedszkolnego
25 czerwca świętowaliśmy Chrzest Święty Marysi. Cudowne zaproszenia ze spersonalizowanym aniołkiem wykonała dla nas Elwira Desing
Nasza Marysieńka!
Córunia Tatunia <3
Ktoś się znudził...
Ktoś się bawi :)
Kolejnego dnia, bez uprzedzenia i jakichkolwiek oznak, padł mój telefon. Wydał ostatnie tchnienie, zabierając ze sobą do serwisu, większość zdjęć i notatek :(
Część imprezową czerwca zakończyliśmy 9. rocznicą ślubu
Po tak intensywnym miesiącu, pełnym wyjazdów i nieprzewidzianych zwrotów akcji, marzę o spokojnym lipcu. O dniach bez pośpiesznych poranków i zaskakujących wydarzeń. O dniach bez złych wieści, niosących nadzieję na lepsze jutro. Marzę o chwilach wyciszenia się, nabrania wewnętrznego spokoju, ładu i harmonii wokół nas. O cieszeniu się chwilą, na spokojnie. Bez tego głosu z tyłu głowy: pośpiesz się, bo nie zdążysz. Nie chcę się spieszyć z życiem. Chcę je smakować powoli. Delektować się chwilą. Z tymi, których kocham.
Do napisania!
Po dłuższej nieobecności wróciłaś z pięknymi zdjęciami. Świetne! Najważniejsze jest życie offline z Bliskimi, łapanie ulotnych chwil, przecież my - wierni czytelnicy cierpliwie poczekamy :-) Czasem wymuszona przerwa w pisaniu dobrze robi. Zdarza mi się łapać na myślach, że powinnam pisać co tydzień, ale tak naprawdę najlepiej pisać z potrzeby duszy i serca, a nie kalendarza. Ostatnie zdania - z ust mi wyjęłaś. Choć u mnie powrót do pracy, w dodatku zmieniłam :-) zero wakacji tym samym, mało czasu w tygodniu :-( Dlatego obiecałam sobie wyciskać chociaż z weekendów ile tylko się da. Dzieci rosną i nic nie zwróci nam potem zmarnowanego czasu. PS. Też miewam obawy o zapisane zdjęcia, dlatego obiecałam sobie od lipca na bieżąco wywoływać te najpiękniejsze :-) Wasze są cudne, takie promienne i rodzinne!
OdpowiedzUsuńDominiko, dziękuję za każde słowo <3
UsuńPiękna fotorelacja. Uwielbiam ten czas kiedy są świeże warzywa i owoce na wyciągnięciu ręki. Pozdrawiam Justa19854
OdpowiedzUsuńWitaj Justa! Dziękuje i pozdrawiam!
UsuńCzas nas goni i brakuje go nam. To widać po naszych blogach. Kiedyś kochana będziemy bardzo regularne :). Miło było na was popatrzeć. Uściski
OdpowiedzUsuńTrzymam za słowo! Buziaki!
Usuń