środa, 26 października 2016

Nie lubię poniedziałków #14

Witajcie!
 
Kolejny raz poniedziałkowy post piszę dwa dni. Natłok obowiązków. Priorytety. Każdy z Was wie, jak to jest, kiedy doba okazuje się za krótka. Tak jest ostatnio właśnie w moim przypadku. Skrobię wpisy po kilka, kilkanaście dni. 5 z nich czeka na zdjęcia, korektę tekstu. Ufam, że znajdę czas, by je dokończyć i w końcu opublikować. Tymczasem, zapraszam Was na kolejny poniedziałkowy wpis :)

 
Po ciężkiej nocy zaczęłam dzień od zaparzenia ulubionej kawy.

 
Chwilę potem Zosia już była gotowa do przedszkola. Od kilku dni jeździ z nami Synek Koleżanki, Szymuś. Zosia Go uwielbia, a ich rozmowy w aucie mnie rozbrajają :) Z Mysią została Babcia Marysia, także miałam jeszcze chwile na zrobienie zakupów. Po powrocie do domu i porannej toalecie Mani przyszła pora na kolejną kawę :)
 
 
W międzyczasie rozpisałam najważniejsze sprawy na ten tydzień i 45 razy byłam ukołysać Marysię do snu. Ta Mała Iskierka jest kompletnie nieospała! Ale ponoć sen jest dla słabych :D
 
 
 
 
 
 
Kiedy w końcu Marysia przysnęła na dłużej miałam chwilę, by przygotować obiad i zrobić racuchy z jabłkami.

 
 
Już z Marysia u boku kończyłam sprzątać kuchnię, porządkować szafki i podlewać kwiaty.


 
Zosia wróciła szczęśliwa ale bardzo zmęczona. Wymyślałyśmy zabawy, aby przetrwać kryzysowe momenty.
 

 
 
Stworzyłyśmy małą galerię prac Zoni :)
 
 
Czas do 18 minął niepostrzeżenie, a wtedy zaczynam już przygotowywać Dziewczynki do spania. Wieczorem obowiązkowo lektura. Ostatnio ulubiona książką są Wyliczanki. Czytam ją Zosi od deski do deski :)
  

 
Mama też miała plany na wieczór...

 
Jednak najmłodsza Kierowniczka zarządziła noszenie i bujanie do 1 w nocy! W takich momentach nie zostaje nic innego jak...
 
 
Do następnego!

2 komentarze: