Witajcie!
Ten poniedziałek należy do tych udanych! I wiedziałam o tym już w piątek, kiedy Mąż przyjechał na urlop :)
6:50 Pobudka. Zosia wyspana i w wyśmienitym humorze zaczyna dzień. Ja też - dłużej leżę w łóżku i obmyślam, od czego dzisiaj zacząć domowe obowiązki. Oczywiście najpierw śniadanie. Pyszne tosty z domową konfiturą z truskawek i pobudzająca kawa.
Potem obowiązkowo planowanie dnia i lista zakupów.
Zosia bawi się z tatą w sklep, a ja w tym czasie prasuję. Sporo się uzbierało przez weekend.
Zmieniam Zosi pościel i nastawiam kolejne pranie. Dzisiaj upalnie na dworze, także pranie schnie w minucie!
Pora na przygotowanie obiadu. Zupa krem z dyni! Jedna z ulubionych. Porcjuję prawie 6 kg dynię - część od razu wykorzystuję jako bazę do zupy, resztę mrożę. Dwie kolejne czekają w kolejce. Dam im jeszcze dwa dni :)
Zosia idzie z tatą szorować basen po letnich szaleństwach - pora już go schować, chociaż dzisiaj i tak było ciapanie w nim, co z tego, że w kaloszach :)
Ja w tym czasie jadę na pocztę wysłać kolejną paczkę. Potem odwiedzam tartak i budowlany. Oglądam ogrodzenia i rozeznaję się w temacie.
Kierunek Biedronka - pora zrobić większe zakupy.
Wracam do domu. Zosia już zdążyła objeździć z wizytą Babcię i Ciocię. Czas na drugie śniadanie.
I drzemkę :) W tym czasie i ja mam chwilę dla siebie :)
Koniec lenistwa! Dzisiaj kupiłam pierwsze wrzosy, już cieszą moje oczy!
Dzisiaj dostarczyli też opał. Przed Mężem godzina machania łopatą :)
Nie mogę za długo wysiedzieć w miejscu. Biorę się za mycie okien. Na pierwszy ogień idzie kuchenne. Moja azalia kwitnie jak opętana! Już mało co widać listki!
Na drugi rzut - okno na klatce. Zmiana firanki i dekoracji - i już robi się przyjemniej dla oka :)
16:20 Zosia wstaje z drzemki. Pora na obiad.
I popołudniową kawę
Zosia z Tatą pojechali dokarmiać kury u Dziadków, ja w tym czasie sprzątnęłam łazienkę i poodkurzałam. Zanim zdążyłam wyjść po rower, odwiedzili nas moi Rodzice. Grubo po 19 pojechaliśmy jeszcze na przejażdżkę.
Wieczorne podlewanie...
Kąpiel, kolacja i jeszcze zabawa. Dom już ogarnięty na noc. To była intensywny dzień. Udany. Siedzę wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach, w tle M jak miłość. I tak nic nie słyszę, co chwilę Zosia wybucha śmiechem, co moment przynosi kolejne zwierzątko, które właśnie odjeżdża pociągiem. Takie wieczory uwielbiam. Perfekcyjne, bo rodzinne. Nasze.
Dobrej nocy dla Was!
Jestes zorganizowana i taka perfekcyjna :) zazdroszcze!
OdpowiedzUsuńDziękuję, ale perfekcyjna nie jestem. Staram się, aby wszystko - na co mam wpływ - miało swój czas i swoje miejsce :)
Usuń