Za nami pierwszy grudniowy poniedziałek. 5 grudnia był magiczny - bo pełen przygotowań do nocnej wizyty Świętego Mikołaja. W niedzielę, u Teściów, dzieci miały spotkanie ze Świętym. Zosia dostała swój wymarzony camper Peppy. Tak bardzo się cieszyła, że z nim spała :)
Przywitał nas siedmiostopniowy mróz!
Gorąca herbata, sniadanie, poranna toaleta i w drogę.
Po powrocie do domu, nastawiłam rosół i skorzystałam z 15-minutowej drzemki Marysi, by ogarnąć dom. Lubię wszystko porobić z rana, włącznie z obiadem, by potem czas, po przedszkolu, poświęcić Dziewczynkom.
W czasie, kiedy pojechała po Zosię, Marysia była ze swoją Prababcią, Marysią, na dworze. Po obiedzie Zosia uporządkowała ze mną swoje świnki i zabrałyśmy się za przygotowania do wieczoru. Dzisiaj w kalendarzu adwentowym było zadanie, wykonania dla Mikołaja laurki :)
Marysia miała kolejna drzemkę, Zosia zajęła się oglądaniem i "czytaniem" książek, a ja w tym czasie nastawiłam kolejne pranie, tym razem w bębnie pralki wylądowały pluszaki.
A potem nastała najprzyjemniejsza część przygotowań. W przedszkolu Dzieci razem z Paniami ubrały już choinkę i przygotowały miejsce dla Mikołaja. Obiecałam Zosi, że ona też ubierze już swoją choineczkę. Póki co zawisły na niej lampki, kilka bombek, pawie oczy i serduszka, które razem zrobiłyśmy. Ozdób będzie przybywać :)
Pierwotnie miał też zawisnąć łańcuch ale odjechał wraz z Peppami :)
Marysia, mimo ciężkiego dnia, dzielnie nam towarzyszyła przy wyklejaniu ozdób.
Nastał wieczór. Wyczekiwany od rana. Zosia zostawiła dla Świętego prawdziwą ucztę. W ulubionym kubeczku zostawiła mleko, ukochane mandarynki, czekoladki, laurkę i obrazek. Święty oczywiście zjawił się nocną porą, by zabrać prezenty, zjeść i zostawić drobny upominek. Na pewno słyszał poranne pisku radości Zosi :)
Do napisania!
Cudnie, magicznie, bajkowo, domowo i rodzinnie ciepło u Was. Ja pewnie dzisiaj późną porą też coś napiszę :-) Czas dopieścić bloga, ciągle jest w powijakach od strony graficznej. Ostatnie dni miałam intensywne. U nas choinka już stoi, zostało mycie okien, pieczenie ciasteczek i rodzinna sesja zdjęciowa w mikołajowych czapkach :-) Czasem tęskno mi za Peppą, u nas w kółko Bob Budowniczy i muszę przemycać opowiadania o Świętym Mikołaju na plac budowy :-) Serdeczności i do przeczytania!
OdpowiedzUsuńDziękujemy! <3 I u Was przygotowania idą pełna parą :) Okna pomyłam, ale znów będzie trzeba - uroki mieszkania blisko drogi :/ Choinkę ubierzemy za chwilę, najprawdopodobniej w piątek. Pierniczki upieczemy w sobotę - ciasto akurat odleży 4 tygodnie :)Biegnę zaraz do Ciebie!
UsuńPocieszę Cię, że ja mam budowę pod oknami i z ich myciem czekam do ostaniej chwili. Inaczej to syzyfowa praca :-/ Ciasto na pierniczki nabierające mocy tyle czasu musi być przepyszne! :-)
UsuńPierniczki są przepyszne! Odkąd mam karchera do mycia okien praca jest o wiele prostsza, szybciej idzie - zwłaszcza o tej porze roku :)
UsuńElwirko bajecznie jest u was. Sielsko, anielsko i rodzinnie. Cudne macie córeczki. Zdjęcie piekne :) Z zapartym tchem czytam kolejne posty i czekam na wiecej :) Paulunia
OdpowiedzUsuńPaulunia, dziękuję! Cieszę się, że zaglądasz do nas :*
UsuńZa Wami ogromnie ekscytujący dzień, Zosia szczęśliwa i radosna i nawet maleńka Marysia uczestniczy we wspólnych zabawach, cudnie :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z zadaniami w kalendarzu adwentowym, podoba mi się bardzo :)
Pozdrawiam ciepło, Agness :)
Dziękuję Agness :*
UsuńWidze ze domen się zapełnia 😁 Piękne Zosia robi ozdoby. Magia jest wokół was ❤
OdpowiedzUsuń<3 I magia i mnóstwo papierów kolorowych :) Jest wesoło :D
Usuń