Z wielkim opóźnieniem pojawia się ostatni, w tym miesiącu, poniedziałkowy wpis. Laptop odmówił posłuszeństwa i skończyło się na zgraniu zdjęć. Dopiero dzisiaj odzyskałam łączność z siecią.
Ubiegły tydzień, dzień w dzień, zaczynałam parę minut po godzinie 5, wtedy wypada karmienie Marysi. Zanim się z tym uporamy, jest już przed 6, a wówczas nie opłaca mi się już kłaść :)
Zanim dziewczynki wstały, przygotowałam wszystko do obiadu...
... wypiłam gorącą kawę i przejrzałam kalendarz...
A chwilę później zaczęła się codzienna rutyna. Poranna toaleta, śniadania, szykowanie do przedszkola. Trasa przedszkole -dom. I działamy z obowiązkami :) Czas do powrotu Zosi - dosłownie - przecieka przez palce. Lada moment jest godzina 15. Po obiedzie ruszamy na miasto :)
A w drodze powrotnej stoimy w korku, prawie pół godziny!
W domu czekają na nas goście i pizza :) Lubimy takie powroty :)
Wieczorne szaleństwa Sofii i Mari :)
Wieczorem Zosia przyniosła z ogródka tulipany, który złamały się podczas ulewy...
Po godzinie 20 Dziewczynki słodko już spały...
... a ja mogłam zmienić repertuar czytelniczy :)
Do następnego!
Ja to Cię podziwiam o 5 juz wstaje :) pamietam jak mialam zaliczenia na uczelni cala noc robilo sie projekty a jak chcialam sie polozyc Oskarek juz wstawal tez okolo 5 dwie godzinki bawienia sie z nim i jechanie na zaliczenia do szkoly o calej nieprzespnej nocy... ale teraz juz mam to za soba a i tak po nocach siedze taki typ czlowieka ze mnie :) piekne macie te codzienne rytualy :) super sie Was czyta :) sciski
OdpowiedzUsuńPiąta rano?! Kiedy to czytam to cieszę się, że mój synek - podobnie jak ja - lubi sobie rano pospać:). Ja zaczynam dzień o siódmej ( co jest dla mnie i tak nieludzko wczesną godziną) a mój synek najczęściej okoł 9 rano. Ale za to, jak na dwulatka chodzi stanowczo za późno spać, choć ostatnio coraz częściej zdarza mu się nie zasnąć w dzień i wtedy zasypia między 20 a 21 czyli bardzo wcześnie:) A ja, podobnie, jak moja przedmówczyni, lubię sobie w nocy posiedzieć:)
OdpowiedzUsuńP.S. Piękne zdjęcia, a na temat przeciekającego przez palce czasu, gdy jest się z dzieckiem w domu, coś wiem:) Pozdrawiam
Ale cudnie :)
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się podoba ten zegarek!
Narobiłaś mi smaku na pizzę, w weekend robię :-) ja ostatnio w niedoczasie, wpisy czekają na dokończenie. Muszę nadrobić zaległości. Zegar świetny!
OdpowiedzUsuń