poniedziałek, 1 lutego 2016

Nie lubię poniedziałków #5

Witajcie!
 
Dzisiejszy poniedziałek upłynął nam bardzo leniwie. Pierwszy dzień lutego przyniósł iście jesienną pogodę - było wietrznie i mokro. Darowałyśmy sobie wyjście z domu. Za to poranek upłynął nam na długim polegiwaniu w salonie :) Ostatnio ulubioną miejscówką Zosi jest podłoga :) Córeczka autkami dowoziła wymyślone przeze mnie rzeczy - taka prosta zabawa, a tyle radości!

 
Toteż nie było wymówki, kiedy dostawca przywiózł wszystkie składniki potrzebne do ugotowania rosołu :) Zosia dalej kursowała między salonem a korytarzem, a ja w tym czasie nastawiałam rosół i przygotowałam bataty do drugiego dania.


 
Chwilę po 11 Zosia już spała, a ja w tym czasie ogarnęłam dom i podlałam kwiaty. Azalia pokazała kolejne pąki :)
 
 
Zosia pospała 1,5 godziny. Po obiedzie przyszła pora na kolorowanie. Ostatnio Zosia rysuje różne minki - tym razem padło na tubę po ręczniku papierowym. Dostało jej się kilka portretów :)

 
Potrzeba matką wynalazku :) Najpierw Zosia kropkowała wzorki z ręcznika papierowego, a potem mnie przypadła główna rola - opowiadanie historii i ilustrowanie jej :) O każdym elemencie - obowiązkowo wierszyk lub piosenka :) Polecam! Idealne zajęcie na długie wieczory ;)
 
 
Przyszła pora na podwieczorek i wieczorne obowiązki, które zaczęłam od porządków w zamrażarce i zamrożenia rosołu.
 

 
Kąpanie, kolacja, przygotowanie pokoju przed spaniem. Minuta za minutą i lada moment była godzina 19. Póki co Zosia jeszcze nie śpi. Czeka na wieczorna lekturę :) Także uciekam w świat bajek i życzę Wam spokojnego wieczoru i dobrej nocy!
 
Do napisania!

 

1 komentarz:

  1. Witaj kochana
    Po długiej nieobecności, generalnie offline blogowo wracam ze smakiem do ciebie. Miłych poniedziałków wam życzę dziewczyny

    OdpowiedzUsuń