poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Nie lubię poniedziałków tydz. 4

Witajcie!
 
Ten poniedziałek należy do tych udanych! I wiedziałam o tym już w piątek, kiedy Mąż przyjechał na urlop :)
 
6:50 Pobudka. Zosia wyspana i w wyśmienitym humorze zaczyna dzień. Ja też - dłużej leżę w łóżku i obmyślam, od czego dzisiaj zacząć domowe obowiązki. Oczywiście najpierw śniadanie. Pyszne tosty z domową konfiturą z truskawek i pobudzająca kawa.


 
Potem obowiązkowo planowanie dnia i lista zakupów.

 
 
Zosia bawi się z tatą w sklep, a ja w tym czasie prasuję. Sporo się uzbierało przez weekend.
 
 
 
 
Zmieniam Zosi pościel i nastawiam kolejne pranie. Dzisiaj upalnie na dworze, także pranie schnie w minucie!
 
 
 
 
Pora na przygotowanie obiadu. Zupa krem z dyni! Jedna z ulubionych. Porcjuję prawie 6 kg dynię - część od razu wykorzystuję jako bazę do zupy, resztę mrożę. Dwie kolejne czekają w kolejce. Dam im jeszcze dwa dni :)
 
 
 
 
Zosia idzie z tatą szorować basen po letnich szaleństwach - pora już go schować, chociaż dzisiaj i tak było ciapanie w nim, co z tego, że w kaloszach :)
 
 
 
Ja w tym czasie jadę na pocztę wysłać kolejną paczkę. Potem odwiedzam tartak i budowlany. Oglądam ogrodzenia i rozeznaję się w temacie.
 
 
Kierunek Biedronka - pora zrobić większe zakupy.



 
 Wracam do domu. Zosia już zdążyła objeździć z wizytą Babcię i Ciocię. Czas na drugie śniadanie.


 

 
 I drzemkę :) W tym czasie i ja mam chwilę dla siebie :)
 


 
 
 
 
 Koniec lenistwa! Dzisiaj kupiłam pierwsze wrzosy, już cieszą moje oczy!
 

 

 
Dzisiaj dostarczyli też opał. Przed Mężem godzina machania łopatą :)
 

 
 
Nie mogę za długo wysiedzieć w miejscu. Biorę się za mycie okien. Na pierwszy ogień idzie kuchenne. Moja azalia kwitnie jak opętana! Już mało co widać listki!


 
 
Na drugi rzut - okno na klatce. Zmiana firanki i dekoracji - i już robi się przyjemniej dla oka :)
 
 


16:20 Zosia wstaje z drzemki. Pora na obiad.



 
I popołudniową kawę
 
 

 
Zosia z Tatą pojechali dokarmiać kury u Dziadków, ja w tym czasie sprzątnęłam łazienkę i poodkurzałam. Zanim zdążyłam wyjść po rower, odwiedzili nas moi Rodzice. Grubo po 19 pojechaliśmy jeszcze na przejażdżkę.
 



Wieczorne podlewanie...
 

 
Kąpiel, kolacja i jeszcze zabawa. Dom już ogarnięty na noc. To była intensywny dzień. Udany. Siedzę wygodnie w fotelu z laptopem na kolanach, w tle M jak miłość. I tak nic nie słyszę, co chwilę Zosia wybucha śmiechem, co moment przynosi kolejne zwierzątko, które właśnie odjeżdża pociągiem. Takie wieczory uwielbiam. Perfekcyjne, bo rodzinne. Nasze.


Dobrej nocy dla Was!
 

wtorek, 25 sierpnia 2015

Jesienny koncert życzeń ...

Dzień dobry!

Mimo pięknej pogody, w powietrzu czuć jesień. W głowie brzęczy melodia piosenki Czesława Niemena Mimozami jesień się zaczyna, lista jesiennych rzeczy do zrobienia nabiera objętości, a w głowie kłębią się pomysły, co zmienić, by było jeszcze lepiej.


 
 
 
Poniżej moje jesienne listy życzeń - będę się niesamowicie cieszyć, jeżeli chociaż część z nich uda się zrealizować.
 
 
Na pierwszy rzut - książki, obowiązkowo!
 
 
 
 
1. Dymna, Baniewicz Elżbieta
 
2. Cesarzowa Elżbieta, Hamann Brigitte
 
3. Oczarowanie. Życie Audrey Hepburn, Spoto Donald
 
4. Damy PRL-u, Padoł Emilia
 
5. Kalina Jędrusik, Michalski Dariusz
 
6. Prawdziwa Księżna Diana, Meyer-Stabley Bertrand
 
7.Pan jest z Tobą, Dzielny Wojowniku! Przestań się bać i uwierz w moc Boga, Ojciec Józef Witko (przeczytana przeze mnie jakiś czas temu, ale jest to książka, którą chcę i muszę mieć w swojej biblioteczce, jest cudowna!)
 
8. Nie bój się życia. Jak pokonać swoje lęki i odnaleźć szczęście, Miller Katarzyna
 
9. Jak być szczęśliwym (albo chociaż mniej smutnym), Crutchley Lee
 
 
Ostatnio zaczytuję się w biografiach. W ubiegłym tygodniu historia Grace Kelly, obecnie Życie na pełnej petardzie - biografia księdza Jana Kaczkowskiego. Książki Ojca Witko zajmują w moim sercu szczególne miejsce, kolejny raz będę Go czytała, rozważała i - mam nadzieję -  stawała się lepszym człowiekiem. Dwie ostatnie pozycje to poradniki, kolejne. Co zrobić, taki mój nałóg :)
 
 
 
 
Kolejna lista to typowa odzieżówka dla Zosi
 
 
 

 
 
 
1. Śniegowce GRIZZLY - kolejne! Są rewelacyjne! Mega lekkie, ciepłe, nieprzemakalne. Świetna jakość za jeszcze lepszą cenę. Znajdziecie je  tutaj
 
2. czapka H&M, także kolejna, w ubiegłym roku świetnie się sprawdziła, zmieniamy rozmiar na większy :)
 
3. Kurtka Watowana klik 
 
4. Bluza H&M - już do nas jedzie.
 
5. Bluza z kapturem H&M - idealna pod bezrękawnik.
 
6. Komin do kompletu
 


Coś dla mnie :)
 

 
 
1. Torebka listonoszka Monnari - najlepsza z możliwych - jak dla mnie - forma torby na wyjścia z dzieckiem.
 
2. Zegarek  - ostatnio chodzi za mną czarna tarcza w zegarku, mam chęć zdradzić swojego Lorusa z tym modelem klik :)
 
3. Koszula H&M - tych nigdy za wiele :) Zwłaszcza w tych kolorach.
 
4. Sweter - cudowna butelkowa zieleń klik
 
6. Szal, idealny na jesienne spacery klik
 
7. Botki H&M tutaj
 
 
 
Coś dla domu:
 
 



1. Szkatułka do Zosi pokoju klik będzie idealna na spinki i gumki do włosów.

2. Poduszki tutaj  do Zosi pokoju, do zabaw na podłodze.

3. Lustrzane ramy na zdjęcia - jestem w nich zakochana!

4. Storczyk - mam ochotę na kolejne podejście. Za każdym razem storczyki kończyły swój żywot po miesiącu od ich zakupu :( Może tym razem się uda :)

5. Świecznik - daje piękną poświatę :)

6. Lampa kilk - abażur do zmiany :)

7. Taca lustrzana klik

6. Świeca w szkle - idealnie prezentowałaby się na tacy z pkt. 7 :)

8. Aksamitne poszewki na poduszki klik


Mąż też nie będzie pokrzywdzony :) garderobę ma skompletowaną, a i prezent idealny na jesienno-zimowe wieczory wkrótce dotrze :)


Czy macie swoje jesienne listy życzeń?

Do następnego!

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Nie lubię poniedziałków tydz. 3


Witam!


8:00 pobudka. Dzisiaj pospałyśmy. Powitało nas cudowne słońce i błękitne niebo.


 
Dzień zaczęłyśmy od śniadania, kawy, planowania wydatków na bieżący tydzień i listy zadań do wykonania na dzisiaj. Po śniadaniu ruszyłyśmy na zbiory. Najpierw rabarbar i mięta z domowego ogródka. Korzystamy z darów lata i gotujemy kompoty, na potęgę!
 
 
 


Od tego weekendu zajadamy się winogronem, który rośnie na naszym podwórku.



W powietrzu czuć jesień, która powoli wkrada się do domu. Lada chwila wrzosy ...
 



Drugie śniadanie i malowanie kolorowanek. W tym czasie biorę się za zaległe prasowanie i porządki w szafie. Odkładam za małe ubrania Zosi, sporą część rzeczy wystawiam do sprzedania. Wiele sweterków i sukienek w ogóle nie założyła. Na jesień planuję zmiany w sypialni, także wystawiam też kilka drobiazgów.


 
 
Przed planowaną drzemką jedziemy rowerem do Teściów. Zosia zachwycona. Kury, króliki, Babcia i Ciocia. Tyle szczęścia! Nie chce od nich wychodzić. Potem jedziemy do moich Rodziców na ogród. Będzie pyszny rosół - ulubiony Zosi. Gotuję wielki gar, wieczorem poporcjuję i zamrożę.
 
 
 
 
Uwielbiam! 
 
 
 
 
 
Wracamy na drzemkę. Zosia robi psikusa i nie chce spać, za to robi przegląd każdej możliwej książeczki. Ostatnio uwielbia, kiedy śpiewa się Jej różne piosenki, wyliczanki czy wierszyki, Powtarza w przeróżnych kombinacjach :) Od wczoraj hitem jest Lata ptaszek po ulicy - oczywiście z odpowiednio dobraną choreografią :) Po drzemce zostaje wspomnienie. Odwiedza nas Ciocia Jula i za chwilę już jest nowy pomysł na zabawę :)
 
 
 
 
 
Odprowadzamy naszego gościa do domu. Potem robimy wycieczkę rowerową, kolejną.
 
 


Przejażdżkę kończymy u naszych Sąsiadów, Przyjaciół.



 
 
Kąpiel, kolacja, sen. Zosia zasypia zanim zdążyłam sprzątnąć po wieczornych rytuałach. Pora na moje obowiązki. Porcjuję i mrożę rosół. Ścieram kurze i wycieram parapety, podlewam kwiaty. Jutro rano planuję wcześniej wyjść z domu, nie będzie czasu na porządki.
 

 
 
Mój wieczór dopiero się rozpoczyna. W tle Soyka, a przede mną Sztuka prostoty. Chwila na wieczorny odpoczynek po dniu w biegu. Lubię to tempo, chociaż czasami mam wrażenie, że nie wyrobię na zakręcie :)
 
 
 
 
 
Do napisania!



 
 

 

sobota, 22 sierpnia 2015

Lubię siebie...

Dzień dobry!
 
 
Ostatnio przeczytałam kolejną cudowną książkę - Bóg nigdy nie mruga. W jednej z lekcji autorka książki, Regina Brett, przywołała historię związaną z wyborem prezentu urodzinowego dla swojej mamy. Z okazji 70. urodzin spisała 70 rzeczy, za które kocha swoją mamę. Dzisiaj moje 30. urodziny. Nie będę robiła bilansu swojego dotychczasowego życia. Ufam, że to, o czym marzę - spełni się i zrealizuję swoje plany. Postanowiłam sporządzić listę 30. rzeczy, za które siebie lubię. Myślałam, że będzie trudno mi skompletować tyle punktów, ale nie okazało się to wcale takie trudne :) Chyba jednak dobrze mi z samą sobą :D
 
Lubię siebie za to, że jestem:
 
 
1. zdrowa
 
Niby banalne, ale jakże ważne. Dziękuję, że mogę wyjść z domu, bo mam zdrowe nogi, że mogę wychowywać i zajmować się Zosią - jest tyle bezdzietnych kobiet. Dziękuję, że mogę, a nie muszę -nie każdy może być z dzieckiem w domu i patrzeć każdego dnia, jak się budzi z uśmiechem - ja mogę i za to jestem wdzięczna.
 
 
2. zorganizowana
 
Znajomi często powtarzają mi, jaka to jestem zorganizowana. Nie lubię się kłócić - przyznaję im rację :) Potrafię, tak zaplanować wszystkie zajęcia, że wygospodaruję czas na spacery, wyjazdy i książkę.
 
 
3. pomysłowa
 
Potrzeba matką wynalazku - często matkuję :) Z rzeczy prostych potrafię zrobić coś oryginalnego, nie ważne czy jest to jakaś dekoracja w domu czy pyszny obiad z pomidorów.
 
 
4. pomocna
 
Pomagam tam, gdzie mogę. Nie obnoszę się z tym, ale też nie kryję. U Teściowej tapetuję, u przyjaciółki sprawdzam pracę pisemną, wpłacam tam, gdzie waży się czyjeś życie. Uważam, ze dobro wraca. Nie wiem czy naiwnie, ale jestem....
 
 
5. wierząca
 
Nie boję się tego głośno powiedzieć. Bo wierzę w Boga, ufam i trwam.
 
 
6. pracowita
 
Praca w domu ponoć pracą nie jest. Postrzegam to całkowicie inaczej. Swoje obowiązki żony i matki wykonuję najlepiej, jak potrafię - nie czekam na męża, aby zrobić coś, czego nie wypada robić kobiecie. W tym temacie jestem samowystarczalna. Pracowitość nie pozwala na leniwe czekanie :)
 
 
7. zapobiegliwa
 
Na ile sytuacja pozwala zapobiegam - zakupy, leki, wizyty u specjalistów - to mogę przewidzieć z góry - co będzie kiedy potrzebne. Przeciwgorączkowe leki, zapas chemii czy wizyta u okulisty - można o to zadbać wcześniej, by nie załatwiać tych i innych spraw w ostatniej chwili.
 
 
8. punktualna
 
Nie lubię się spóźniać. Z niczym. Dlatego staram się być zawsze na czas. Dzisiaj czas to pieniądz, nie ma co go trwonić :)
 
 
9. empatyczna
 
Od kiedy jestem mamą moja empatia nabrała na sile.
 
 
10. wielozadaniowa
 
Gotowanie i prasowanie jednocześnie - bułka z masłem! Zabawa z Zosią w sklep i układanie w szafie - pikuś! Kończąc jedną pracę, myślę od czego zacząć kolejną. To pozwala zaoszczędzić czas, a ja czasu nie lubię tracić :) Przy swojej wielozadaniowości jestem...
 
 
11. efektywna
 
Nie grunt zrobić szybko i niedbale. Grunt to dokładność i precyzja. Dzięki temu nie poprawiam po sobie. Lubię kiedy działanie przynosi natychmiastowy efekt, ale na wiele spraw nie mam takiego wpływu, wtedy ćwiczę cierpliwość, bo jestem ....
 
 
12. cierpliwa
 
Chociaż czasami mam chęć wyjść z siebie i zwiać, wykrzyczeć się i wrócić. Wtedy wychodzę, ale z pokoju i liczę do 10, chociaż zazwyczaj przy 5 już emocje opadają. Czyli jestem coraz lepsza w te klocki :) Cierpliwa i ...
 
 
13. pokorna
 
Pokory nauczyło mnie życie. Nic nie jest dane nam w tym momencie, który nam wydaje się odpowiedni. Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz Mu o twoich  planach na przyszłość (Woody Allen)
 
 
14. tolerancyjna
 
Chociaż z wieloma poglądami i stanami rzeczy się nie zgadzam -  nie potępiam. Szanuję i nie komentuję. Nie mnie oceniać. Nie mnie sądzić.
 
 
15. otwarta
 
Na nowe doświadczenia i ludzi. Dawniej byłam wierna tym samym produktom, firmom, smakom. Przychodzi czas, że pora wymienić niektóre rzeczy na nowszy model :)
 
 
16. rozmowna
 
Gadam jak najęta :) Zaczęło się jak skończyłam dwa latka :) wiem, kiedy zaczynam męczyć swoim gadulstwem, wtedy przestaję, w końcu jestem...
 
 
17. kulturalna
 
I wiem jak się zachować w danej sytuacji. Kiedy nie wiem, szukam, pytam i dostosowuje się zachowaniem. W końcu człowiek całe życie się uczy. Ostatnio uczę się jak być...
 
 
18. asertywna
 
To trudne. Jednak okazuje się, że nie niemożliwe. Jeszcze 4 lata temu nie potrafiłam odmówić - przede wszystkim sobie, jak się okazuje. Teraz nie godzę się na to, aby traktowano mnie przedmiotowo - czy to w urzędzie, czy w sklepie. Wciąż uczę się mówić nie - z tego miejsca dziękuję telemarketerom, potrafią dać człowiekowi niezłą szkołę asertywności  :)
 
 
19. wytrzymała
 
Nie tylko na ból. Psychicznie jestem ponoć bardzo silna. Tak mówi moja Mama i Przyjaciółka. Ostatnio mocno się nad tym zastanawiam i faktycznie chyba tak jest. Ta wytrzymałość przekłada się na to, ze nie uskarżam się na to, co mnie spotyka i co jest mi dane. Nie chcę brnąć w robienie z siebie ofiary losu. To tylko umacnia takie myślenie. I wtedy jeszcze  trudniej jest  żyć. W końcu daję radę ze wszystkim, co wpisane w moje życie, a że jestem ...
 
 
20.wymagająca
 
To nie narzekam. Wymagam od siebie, aby każdy dzień zacząć z uśmiechem i nadzieją. Wymagam od siebie, aby wstać i pokazać Zosi jaki piękny i trudny jest świat. Wymagam też od innych - od dziecka, aby jadło przy stole, a nie w biegu, od męża, aby nie włączał telewizora, gdy jesteśmy razem, od mojej mamy, aby nie narzekała, od siebie - abym doceniała każdy dzień. W tym wszystkim wychodzi też to, że jestem...
 
 
21. zasadnicza
 
Bardzo zasadnicza. Czasami do znudzenia :) Tak mnie wychowano i nie uważam, aby wyszło mi to na złe. Wręcz przeciwnie. Od tego są zasady, by ich przestrzegać. Reguły ćwiczą moją cierpliwość i pokorę.
 
 
22. skromna
 
Owa skromność przekłada się na wiele aspektów życia. Staram się, by nie przypisywać sobie zbyt wielu zasług. Owszem, na co dzień  jestem sama z Zosią w domu. Wszystko jest na mojej głowie i barkach, ale nie byłoby tego dzięki Mężowi. Jestem przez nich doceniana i nie musze piszczeć na prawo i lewo o swojej samodzielności.
 
 
23. spostrzegawcza
 
Tam gdzie inni patrzą na ogół, dostrzegam szczegół. W małym pokoiku znajduję potencjał, aby zamienić go w pokój dziecięcy, na wyprzedaży wpadają mi w oko perełki. Tak, moje sokole oko nie bez mała przyczynia się do tego, że jestem...
 
 
24. oszczędna
 
Czasami do granic możliwości - ale tylko gdy chodzi o moją osobę. Z wiekiem nabieram przekonania jak niewiele mi trzeba, aby mieć.  Nie potrzebuję kolejnych butów, spodni czy lakieru do paznokci. Tutaj niesamowity wpływ na moje myślenie miały książki Loreau. Oszczędzam nie tylko pieniądze, ale też wodę i jedzenie. Przez tyle lat je bezmyślnie marnowałam. Dzięki temu, że jestem zorganizowana oszczędzam swój czas - mogę go spędzać z najbliższymi bez głosu w głowie, że nie zdążę wyjść na spacer z Zosią, bo pranie czeka na powieszenie, a zupa na ugotowanie.
 
 
25. ostrożna
 
Tak, jak potrafię być otwarta w kontaktach z ludźmi, tak też jestem ostrożna. Nie ufam i nie podejmuję decyzji od tak. Analizuję.
 
 
26. wytrwała
 
W swoich postanowieniach. Chociaż czasami to naprawdę trudne.
 
 
27. operatywna
 
Jestem energiczna. Nie lubię opieszałości w działaniu. Jeżeli mam coś do zrobienia, robię to sprawnie i szybko.
 
 
28. uśmiechnięta
 
Uśmiech jest jak słońce, które spędza chłód z ludzkiej twarzy (Wiktor Hugo) Niewielkim wysiłkiem możemy dać, tak wiele innym. Popłakać też czasem muszę - to oczyszcza duszę, a po tej ulewie zawsze wychodzi słońce :)
 
 
 
29. obowiązkowa
 
Mam silnie zakorzenione poczucie obowiązku. Wiem, co do mnie należy, co muszę zrobić, z czego się wywiązać.
 
 
 
30.  szczęśliwa
 
Mam swoją rodzinę i miejsce w tym zwariowanym świecie.  Mogę spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że byłam uczciwa wobec siebie, gdy pisałam tych  30 punktów.



 
 
Do poniedziałku!
 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Nie lubię poniedziałków Tydz. 2.

 
 
Witajcie!
 
 
Kolejny tydzień przed nami, kolejne poniedziałkowe wyzwanie. Ten dzień nie należał do najłatwiejszych. Po ciężkim - bo dosyć skrajnym w emocje weekendzie - przyszedł dzień, kiedy Mąż po krótkim pobycie w domu, musiał znów jechać do pracy.
 
Pobudka o 5:40. Niebo przyniosło chmury, które towarzyszyły  nam cały dzień. Wreszcie odrobinę chłodniej, chociaż momentami miałam wrażenie, że gdyby nie wiatr, usmażylibyśmy się na twarde skwarki.
 
 
 
 

 
 Szybkie uporządkowanie porannego rozgardiaszu i pora zabrać się za planowanie listy zadań na dzisiaj. Azalia zaczyna rozwijać swoje pąki i cieszyć moje oczy za każdym wejściem do kuchni. Potrzebuje naprawdę dużo wody, także każdego poranka muszę ją dobrze podlać.





Lista rzeczy do zrobienia gotowa. Kawa też, pierwsza z dwóch. Staram się ją ograniczyć, także piję na zmianę ze zbożową.




 
Dzisiaj tez pora zaplanować wydatki na ten tydzień. Paragony z ostatnich większych zakupów pozwalają obliczyć mniej więcej koszty. Jestem ciekawa czy uda mi się zmieścić z wydatkami w założonym budżecie. Kolejne wyzwanie...


 

9:00 Zosia budzi się w wyśmienitym humorze. Śniadanie, poranna kawa z moją Mamą, która nas z rana odwiedziła i przejażdżka rowerowa.




Przystanek u Dziadków. Dziadziuś jak zwykle wynajduje dla Zosi nowe atrakcje.


 
 
Zosia przypomniała sobie o budyniu. Wracamy do domu i gotujemy. Ulubiony.


 
 
13:30 drzemka Zosi. W tym czasie przygotowuję obiad, porządkuję poranne pranie i przygotowuję cześć zdjęć na bloga. Przeszukuję też oferty wakacyjne w poszukiwaniu atrakcyjnego urlopu dla naszej trójki.  Okazuje się, że  końcówka września jest tak samo oblegana przez wczasowiczów, jak w czasie gorącego okresu wakacji. Po dwóch godzinach Zosia wstaje i jemy obiad. Robimy sobie miejscówkę na balkonie. Zojka koloruje, a ja mam chwilę na kawę i książkę. Tym razem Sztuka prostoty. Odskocznia po biografii Grace Kelly (polecam!) Co prawda między łykami kawy rysuję kury - Zosia dorysowuje jajka, a z każdą przeczytaną kartką - auto, tutaj artystka malarka rysuje z kolei okna i koła.

 
 
 
 
 
Czas na  pyszny deser, Zosia uwielbia owoce. Winogron, maliny, jabłka - to jedne z jej ulubionych.
 
 
 
 
 
Wieczorem spotykamy się jeszcze z moją Przyjaciółką i Jej Córeczką, Dziewczynki uwielbiają swoje towarzystwo. Po rowerowej wycieczce  plotkujemy z Kasią, a Dziewczynki spacerują. 
 
 


Kąpiel i kolacja - tosty z domową truskawkową konfiturą.



 
 
21:30 Zosia śpi. Pora na wieczorną toaletę. Dzisiaj podgoniłam z wieczornymi porządkami w domu, także czeka mnie tylko prysznic i książka.
 
 
To był ciężki dzień. Znów odliczmy dni do przyjazdu Naszego J. Ale jaki poniedziałek taki cały tydzień - zacznijmy go z uśmiechem i nadzieją.
 
 
 
Do napisania!


poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Nie lubię poniedziałków


Dzień dobry!
 
 
Nie lubię poniedziałków, zwłaszcza tych, kiedy Mąż wyjeżdża na kolejne dwa tygodnie do pracy. Ostatnio usłyszałam, że jaki poniedziałek, taki cały tydzień. Jeżeli w tym stwierdzeniu tkwi chociaż ziarnko prawdy, to biorę na swoją damską klatę wyzwanie - niech każdy poniedziałek będzie dniem radosnym i owocnym. Zaczynamy :)
 
 
Godzina 7.30 Zosia jeszcze smacznie śpi. Ostatnie upały dają się we znaki. Drzemka w dzień przesunęła się na późniejszą porę, co skutkuje też późniejszym wstawaniem kolejnego dnia. Zazwyczaj budzę przed Zosią. Kilka chwil dla mnie. Zerkam za okno, sprawdzam listę na dzisiaj.

 



 Poranna toaleta i wietrzenie domu po nocy - ostatnio i tak śpimy przy otwartych oknach, ale rano otwieram je na oścież. Podszykowuje obiad, podlewam kwiaty, ogarniam kurze. Moja azalia kwitnie! Po ponad roku przestoju!


 
 
Najpiękniejsze poranne powitanie: Mamuś, już! Kokam Cie, ty mnie :) Uwielbiam tę chwilę - wypytuje Zosię co jej się śniło, co dzisiaj będziemy robiły. Szykuję Zojce mleko, a sobie kawę. Pierwszą z wielu. Korzystamy z cienia na balkonie, za chwilę będzie wspomnienie po nim.


 
 
 
 
 
Upał niemiłosierny. Chłodzimy się w domu. Klocki, malowanki, książeczki - to, co Zosia uwielbia. A po chwili poranni goście - Przyjaciółka z 3,5 letnią córeczką przychodzą z naprzeciwka. Kolejna kawa w przemiłym towarzystwie. Robimy z Dziewczynkami bransoletki.
 
 
 
 
Drzemka. Zosi. Nie umiem spać w dzień, może kiedyś się nauczę - teraz mam z tym kłopot. Staram się owocnie wykorzystać ten czas - dzisiaj zaplanowałam porządki w szafkach kuchennych. Zmieniałam tez kilka drobiazgów w kuchni i ugotowałam kompot z wiśni i mięty. Zadania z listy zrealizowane :)
 
 
 
 
 
 
 
 
Także chwila dla mnie.  Rano kurier dostarczył paczkę z księgarni. Muszę zdecydować co najpierw przeczytam - najchętniej kilka książek naraz :)

 
 
 


Obiad i późne wyjście. Wokoło słychać grzmoty, ale deszczu jak na lekarstwo. Wychodzimy z sąsiadkami na przejażdżkę rowerową, Zosia uwielbia jazdę rowerem. Po drodze podrzucam Mamie książkę Ojca Witko, Pan jest z Tobą, dzielny wojowniku! Cudowna książka, polecam! Przy okazji podziwiamy drzwi do wędzarni, które zrobił Dziadziuś Krzyś, zbieramy pomidorki koktajlowe i załapujemy się na grilla :)


 
 

 



Zosia przeszczęśliwa u Dziadków. Nie opuszcza ich na krok.

 


Pora wracać do domu, ale najpierw podlewanie. Obowiązkowo ukochane kalosze, jedne z wielu. Nareszcie czuć chłód. Nie wiem od kiedy 26 stopni to chłód, ale ostatnie dni zweryfikowały moją definicję tego słowa.  Zosia uwielbia prace w ogrodzie. Zwłaszcza te z udziałem wody. Przed 21 wracamy do domu, kąpiel, kolacja. Opowiadania. Tak samo zaczynamy i kończymy dzień. Kładę Zosię, włączam kołysanki, te same od prawie dwóch lat. Śpi.



 
 Przede mną jeszcze drobne prace porządkowe, prysznic i książka. Mogę powiedzieć, że ten poniedziałek wcale nie był taki najgorszy - udało mi się zrealizować to, co na dzisiaj zaplanowałam. Dałyśmy radę mimo upału i duchoty. Oby i ten tydzień był taki owocny radosny.



 Dobrej nocy!