piątek, 30 listopada 2018

Listopadowe dni

Witajcie!

Jutro zaczyna się najbardziej wyczekiwany, niezwykły i magiczny czas w roku. Zanim jednak zacznę zasypywać Was grudniowymi wpisami, wrócę do naszych listopadowych dni. Było pięknie. Słonecznie. Aktywnie. Czasami męcząco, ale po naszemu <3



Listopad był ewidentnie miesiącem wyjazdów. Od października rozglądaliśmy się za prezentami dla Dziewczynek i gdy tylko nadarzała się super oferta - kupowaliśmy. Tym sposobem mamy już wszystko :) O naszych wyborach napiszę w grudniowych wpisach. Zobaczcie jakie piękne rzeczy są w Obi i moim ulubionym TK Maxx. Byłam twarda! :D





Wieczory wyciszenia z Panem Mężem :) Lampka wina, książka i cisza!



Kawa u Franusia :) 


Listopadowe aktywnośći!




Nasze przedszkolne poranki.



I późne wieczory ...


Podczas tegorocznego pasowania na przedszkolaka Zosi przypadła rola Baby Jagi :) Dziadziuś spisał się na medal : Dziadziusiu, tylko niech ta miotła będzie taka,jak ma Harry Potter :D


Nasze wędrówki! Uwielbiamy te miejsca!




I kolejne wieczorne zaczytanie :)



Zapasy na świąteczne wypieki!


Rodzinne lepienie pierogów!


Kiedy choroba atakuje, nie ma nudy!


Wypad do Krakowa :)



Pierwszy śnieg!




Przy stanowiskach pracy :)



Zosię odwiedziła Wróżka Zębuszka! Zosia: Jeszcze dwa zęby i będzie Ken :D


Babcia koleżanki Zosi zaszczepiła w Dziewczynkach bakcyla - cekinujemy!



I piszemy :)


I przywołujemy Ducha Świąt <3



Nastrajacie się już świątecznie? Czynicie już pierwsze przygotowania? Kocham grudzień i ten około świąteczny czas i nie mam zamiaru sobie go dawkować - będę się nim sycić i cieszyć, i tej właśnie radości uczyć Dziewczynki. Zostawiam Wam z naszymi listopadowymi wspominkami i uciekam ustawiać nasz adwentowy kalendarz :)

Do napisania w grudniu!

czwartek, 8 listopada 2018

"Ceglana" ściana w kuchni

Witajcie!

Od jakiegoś czasu kuchnia jest nie tylko pomieszczeniem, w którym  przygotowujemy i spożywamy posiłki, ale stała się  centrum posiedzeń i miejscem odpoczynku. Zakochujemy się w sobie na nowo :) A wszystko za przyczyną nowej ściany :) Długo nosiłam się z zamiarem tych zmian w kuchni. Odświeżenie koloru ścian stało się punktem zapalnym do dalszych zmian. Poszło błyskawicznie!



Malowanie, zrywanie starej tapety, tapetowanie, dobór półek, wiercenie - przepis na szybką metamorfozę :)

 


 Tapeta doskonale sprawdzi się w kuchni. Poprzednia była z nami 8 lat! Nie brałam nawet innego rozwiązania pod uwagę. Zastanawiałam się jedynie nad motywem. Tapeta sprzed lat była mieszanką szarości, brązu i fioletu. Zapragnęłam ujednolicić kolorystykę. Uwielbiam szarości. Lubię beże. Fronty w kolorze klonu, brązowe blaty, ściany w kolorze mocnego beżu... Wybór padł na imitację cegły. Wiem, że nie jest to prawdziwa cegła, która nada klimatu pomieszczeniu. Dla mnie jednak najważniejsza jest funkcjonalność. Lubię zmiany, które mogę sama wprowadzić. Szpachlowanie, tynkowanie, malowanie czy tapetowanie sprawia mi ogromną frajdę. Można powiedzieć, że to taka moja joga - niesamowicie mnie wycisza, uspokaja i relaksuje. Nie wyobrażam sobie kuć cegły po kilku latach, a może i wcześniej. Tapeta jest mniej problematyczna i dzięki niej można osiągnąć szybki efekt. 



Zegar, który kupiłam w lokalnym sklepie zyskał nowe oblicze. Pięknie wkomponował się w "cegłę". Dzięki dodatkowym półkom mogłam wyeksponować swoją kolekcję ażurowej ceramiki. Znalazło się miejsce na notatniki i kalendarze, które lubię mieć pod ręką. Plastry drewna i świece. Paprotka. Tak niewiele, by nadać klimatu pomieszczeniu, z którym zaczynam na nowo się lubić. 






Nie wytapetowałam całej ściany. Nie brałam nawet tego pod uwagę. Kuchnia jest najmniej doświetlonym naturalnym światłem pomieszczeniem. Okno jest dość nisko osadzone. Dwie ściany zajmują meble. "Cegła" na całej ścianie przytłoczyłaby kuchnię. Potrzebowałam czegoś, co dopełniłoby przejście między oknem, ścianą a cegłą. Padło na dodatki w drewnie... Przypadkiem. W lidlu, na dnie kosza z wyprzedażami, czekała na mnie półeczka-tablica. Ona była początkiem miejsca, które chciałam wypełnić. Po kilku tygodniach - również na wyprzedaży - w Kik kupiłam napisy i tablicę drewnianą. Wszystko, wraz z lidlowskim łupem, kosztowało 22 zł! Lubię to! :)

  


Drewniana taca na stole. Lampa. świeże kwiaty, wiklinowe podkładki. obrus/cerata ( tak, tak, używamy cerat, od niedawna. Teraz sklepy oferują tak piękne ceraty, że niektóre z nich przypominają do złudzenia nawet lniane obrusy )






Był Lidl, Kik, przyszła pora na Biedronkę :) Tam, w wakacje, kupiłam bambusową roletę. Miałam na nią pomysł, który dojrzewał aż do września! Roleta zawisła w oknie i zaczarowała kuchnię na nowo. Zrobiło sie tak ciepło, domowo :)



I na koniec Pepco :) Drewniana skrzynka, która była już w Zosi pokoju, która służyła też u Marysi, teraz znalazła zastosowanie na kuchennym parapecie i mieści książki, które aktualnie czytam :) Papierowe czy wiklinowe serduszka, które cudownie oświetlają kącik przy oknie, również kupiłam w Pepco.






Najbardziej lubię kuchnie wieczorową porą <3





Metamorfoza ściany i te na pozór nic nie znaczące dodatki sprawiły, że kuchnia nabrała nowego oblicza. Na ten moment jest to pomieszczenie, w którym toczy się nasze domowe życie. Przy stole nie tylko jadamy, ale spisujemy zadania na dany dzień, rysujemy i układamy puzzle. Pijemy litry ciepłej herbaty i zaczytujemy się w książkach. Śmiało mogę powiedzieć, że nasza kuchnia stała się sercem domu.