poniedziałek, 10 października 2016

Nie lubię poniedziałków #12

Witajcie!
 
Za nami ciężka noc i wcale niełatwy poniedziałek. Pod ostatnim postem jedna z Czytelniczek (pozdrawiam!) napisała, że u nas "tak sielsko" - otóż, nie zawsze tak jest. Ze wszystkich sił staram się, aby Zosia, a teraz też Marysia, miały cudowne dzieciństwo, które będzie dla nich przede wszystkim czasem rodzinnym, wspólnym, pełnym miłości, spokoju i cudownych chwil. Nie zawsze jednak tak jest. Są ciężkie noce, trudne poranki, męczące popołudnia i spieszne wieczory. Ta noc właśnie taka była. Marysia budziła się na zmianę z Zosią. Pan Mąż o 2 w nocy szykował się do wyjazdu, w asyście Zojki! Wstała po godzinie 2 w nocy by zasnąć po 4 nad ranem. I zrobić zmianę z Siostrą. Większość nocy - od kiedy jest z nami Mysia - śpię po 2-4 godzin. Moje podejście do sytuacji jest naprawdę optymistyczne. Zosia była niemowlęciem, które zahartowało mnie w tej kwestii niesamowicie. Co prawda Marysia jest chyba jeszcze bardziej nieospała niż Zosieńka, ale pociesza mnie fakt, że wiecznie tak nie będzie i w końcu prześpimy noc bez 2435375 pobudek :D Z taką myślą zaczęłam ten kolejny październikowy poniedziałek,

 
Tak, jak wspominałam na wstępie - mój poniedziałek zaczął się nocą :D Zosia co prawda zasnęła po 4, ale po 6 znów była na nogach. Zrobiła przegląd pluszaków i ukochanych świnek.
 
 
Asystowała mi przy karmieniu Marysi, a kiedy wróciłam po chwili, spała w najlepsze! Nie miałam serca budzić jej do przedszkola. Szybko przeanalizowałam sytuację i zabrałam się za najpilniejsze rzeczy do zrobienia. Na pierwszy ogień poszło przygotowanie garderoby. Naszykowałam ubrania Dziewczynkom.
 
 
 
Potem zabrałam się za ogarnięcie siebie. Tez tak macie, że robiąc jedną rzecz, robicie milion innych przy okazji? Ja przy porannej toalecie i makijażu ogarniam przy okazji łazienkę. Zmieniam ręczniki, wycieram baterie i umywalkę, przecieram półki.
 
 
Chwilę później byłam już w kuchni, by przygotować śniadanie dla Zojeczki. A przy okazji przetrzeć blaty, parapet, zrobić przegląd lodówki i spisać listę zakupów.
 
 
Nastawiłam też rosół na dzisiejszy obiad. Sprawa była utrudniona o tyle, że nie mieliśmy bieżącej wody. Na ratunek przyszedł zapas wody mineralnej :)
 
 
 
Zdążyłam jeszcze nastawić kawiarkę, zanim Zosia wstała.
 
 
Przygotowanie do wyjścia do przedszkola nabrało ekspresowego tempa. Udało się być w przedszkolu na 9 :) Komisyjnie podziwiałyśmy wystawkę prac :) Serce się raduje, oczy cieszą!
 
 
 
Po powrocie do domu przyszła pora na spóźnioną kawę i resztę zaplanowanych obowiązków. Zabrałam się za zmianę pościeli Dziewczynek i naszą.
 
 
Marysia była dzisiaj bardzo marudna. W ciągu całego dnia spała niewiele ponad godzinę. Krótkie drzemki po 10-15 minut to niesamowite umęczenie dla Maleńkiej i niezłe wyzwanie dla mnie. Większość dnia Mania nie schodziła mi z rąk.
 
 
Przed południem dotarły do nas (nareszcie!) wyczekiwane przesyłki.

 
 
 
Nie zdążyłam ich nawet przejrzeć, bo miałyśmy miłych Gości. Marysieńkę odwiedziła Ciocia Renia ze swoją niespełna roczną Córeczką :D Mysia całe odwiedziny wpatrywała się swoimi wielkimi oczami w bawiącą się Amelkę. Wspólnie spędzony czas szybko upłynął. Przyszła pora, by jechać po Zosię. W drodze powrotnej zrobiłyśmy  zakupy, a po południu znów miałyśmy Gościa.
 
Godzina 17 to kryzysowy moment dla Zosi. Jest już wtedy bardzo zmęczona i senna. Pora na szybką decyzję - zostawiam Manię pod opieką Babci, a Zosię zabieram na spacer.
 

 

 


 
Chwilę przed 19 Zosia już smacznie spała, a ja mogłam skupić się na pielęgnacji i usypianiu Marysi. Pisałam już kiedyś, że Matka to bestia wielozadaniowa? :D W ogóle "pozycja" Matka powinna znaleźć się wśród dyscyplin olimpijskich - im lepszy czas, tym lepiej. Ścigam się z czasem, by zdążyć i uporać się z obowiązkami domowymi w jak najkrótszym czasie, na tyle efektywnie i skutecznie, by resztę wygranego czasu dać Dziewczynkom. Marysia póki co najbardziej potrzebuje zaspokajania  podstawowych potrzeb i przytulania, ale Zosia jest już bardziej wymagająca. Czas spędzony z nią, to nie tylko zabawa, ale przede wszystkim nauka przez tę zabawę. Nie mam tu na myśli tabliczki mnożenia czy nauki czytania, ale tłumaczenie jej na każdym kroku, jak bardzo jest dla nas ważna, jak bardzo ją kochamy i jak bardzo jest potrzebna nam i Marysi, aby pokazać, co w życiu najważniejsze i ważne. Bo mniej ważne rzeczy sama odkryje. Każdego wieczora analizuję, czy udało mi się dobrze wybrać. Działać z myślą, że robię to, co najważniejsze. Bo najważniejsi są Oni. Moja Rodzina.
 
 
Z taką myślą, kiedy całuję po raz setny śpiącą Zosię i Marysię, kiedy po raz 6352 okrywam je, bo rozkopują pościel na potęgę, przeglądam wspólne zdjęcia i zerkam ile minut zostało do końca prania. Bo to właśnie ten czas jest czasem rzeczy mniej ważnych. Zaległe pranie (wreszcie mamy wodę!), odkurzanie, rozpakowywanie paczek, mycie lodówki - to wszystko "robi" wieczór matki.
 
 
Z nadzieją na przespaną (chociaż w połowie) noc, z myślą, że uda mi się przeczytać chociaż kilka stron książki, z planem na jutrzejszy dzień i zamiarem zrealizowania, tego co chcę zrobić, mówię Wam: dobranoc! 

Do następnego!

8 komentarzy:

  1. U nas też dzisiaj kiepska na noc...Maluchy budziły się na zmianę, dobrze, że Nelcia teraz śpi - co w dzien zdarza się coraz rzadziej... pozdrawiamy gorąco !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiaczku Kochany! Oby kolejne noce - i Wasze i nasze - były spokojniejsze i przespane! Całujemy!

      Usuń
  2. mam 2 letniego synka który do 1,5 roku też był ze spaniem na bakier póżniej się to troche zmieniło. Ale gdy był taki malutki jak Marysia potrafił mi cały dzień nie spać jedynie podczas karmienia oczki mu leciały. W domu wiadomo zawsze jest coś do zrobienia i trzeba znaleść czas na wszystko. Trzymam kciuki za lepsze i spokojne noce. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!

      Zosia tak mało spała i do tej pory nie potrzebuje za dużo snu :/ Marysia przebija ją o głowe jeżeli chodzi o niespanie. Ale to tylko etap :) przyjdzie czas, że to dzieci nie będą chciały wstawać a my je będziemy budzić :)

      Dobra organizacja to podstawa - wtedy wszystko jest możliwe :)

      dziękujemy i pozdrawiamy serdecznie w ten deszczowy dzień!

      Usuń
  3. Gorsze dni zdarzają się każdemu Kochana ze spaniem na prawdę masz ciężko 😮
    Dobrze ze Zosia w przedszkolu spędza czas kreatywnie z rówieśnikami a Ty ten czas możesz poświecić na obowiązki domowe żeby tak Jeszcze Marynia więcej spała. ..😉☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teriulka <3 o tak! Zgadzam się - ale te gorsze dni są potrzebne, by docenić te lepsze :) Zosia pokochała przedszkole, dobrze że poszła jako 3-latka. Kiedy przychodzi weekend tęskni okrutnie za przedszkolem. Ustawia Peppki i bawi się w pasowanie na przedszkolaka :D Ufam, że przyjdzie czas, kiedy Mania pośpi więcej. I w dzień i w nocy. Buziaki!

      Usuń
  4. Cieszę się że tak pięknie Zosia się odnalazła w przedszkolu 😚 i u nas weekendowa tęsknota 😂😂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :* Darusia też przenosi sytuacje przedszkolne do domu, w formie zabaw? Zosia wiecznie po zajęciach jest Panią Anią albo Panią Karolinką :D

      Usuń