poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Nie lubię poniedziałków


Dzień dobry!
 
 
Nie lubię poniedziałków, zwłaszcza tych, kiedy Mąż wyjeżdża na kolejne dwa tygodnie do pracy. Ostatnio usłyszałam, że jaki poniedziałek, taki cały tydzień. Jeżeli w tym stwierdzeniu tkwi chociaż ziarnko prawdy, to biorę na swoją damską klatę wyzwanie - niech każdy poniedziałek będzie dniem radosnym i owocnym. Zaczynamy :)
 
 
Godzina 7.30 Zosia jeszcze smacznie śpi. Ostatnie upały dają się we znaki. Drzemka w dzień przesunęła się na późniejszą porę, co skutkuje też późniejszym wstawaniem kolejnego dnia. Zazwyczaj budzę przed Zosią. Kilka chwil dla mnie. Zerkam za okno, sprawdzam listę na dzisiaj.

 



 Poranna toaleta i wietrzenie domu po nocy - ostatnio i tak śpimy przy otwartych oknach, ale rano otwieram je na oścież. Podszykowuje obiad, podlewam kwiaty, ogarniam kurze. Moja azalia kwitnie! Po ponad roku przestoju!


 
 
Najpiękniejsze poranne powitanie: Mamuś, już! Kokam Cie, ty mnie :) Uwielbiam tę chwilę - wypytuje Zosię co jej się śniło, co dzisiaj będziemy robiły. Szykuję Zojce mleko, a sobie kawę. Pierwszą z wielu. Korzystamy z cienia na balkonie, za chwilę będzie wspomnienie po nim.


 
 
 
 
 
Upał niemiłosierny. Chłodzimy się w domu. Klocki, malowanki, książeczki - to, co Zosia uwielbia. A po chwili poranni goście - Przyjaciółka z 3,5 letnią córeczką przychodzą z naprzeciwka. Kolejna kawa w przemiłym towarzystwie. Robimy z Dziewczynkami bransoletki.
 
 
 
 
Drzemka. Zosi. Nie umiem spać w dzień, może kiedyś się nauczę - teraz mam z tym kłopot. Staram się owocnie wykorzystać ten czas - dzisiaj zaplanowałam porządki w szafkach kuchennych. Zmieniałam tez kilka drobiazgów w kuchni i ugotowałam kompot z wiśni i mięty. Zadania z listy zrealizowane :)
 
 
 
 
 
 
 
 
Także chwila dla mnie.  Rano kurier dostarczył paczkę z księgarni. Muszę zdecydować co najpierw przeczytam - najchętniej kilka książek naraz :)

 
 
 


Obiad i późne wyjście. Wokoło słychać grzmoty, ale deszczu jak na lekarstwo. Wychodzimy z sąsiadkami na przejażdżkę rowerową, Zosia uwielbia jazdę rowerem. Po drodze podrzucam Mamie książkę Ojca Witko, Pan jest z Tobą, dzielny wojowniku! Cudowna książka, polecam! Przy okazji podziwiamy drzwi do wędzarni, które zrobił Dziadziuś Krzyś, zbieramy pomidorki koktajlowe i załapujemy się na grilla :)


 
 

 



Zosia przeszczęśliwa u Dziadków. Nie opuszcza ich na krok.

 


Pora wracać do domu, ale najpierw podlewanie. Obowiązkowo ukochane kalosze, jedne z wielu. Nareszcie czuć chłód. Nie wiem od kiedy 26 stopni to chłód, ale ostatnie dni zweryfikowały moją definicję tego słowa.  Zosia uwielbia prace w ogrodzie. Zwłaszcza te z udziałem wody. Przed 21 wracamy do domu, kąpiel, kolacja. Opowiadania. Tak samo zaczynamy i kończymy dzień. Kładę Zosię, włączam kołysanki, te same od prawie dwóch lat. Śpi.



 
 Przede mną jeszcze drobne prace porządkowe, prysznic i książka. Mogę powiedzieć, że ten poniedziałek wcale nie był taki najgorszy - udało mi się zrealizować to, co na dzisiaj zaplanowałam. Dałyśmy radę mimo upału i duchoty. Oby i ten tydzień był taki owocny radosny.



 Dobrej nocy!





 
 
 



2 komentarze:

  1. Poniedzialki to zlo bo trzeba isc do pracy :(
    Ty tez milosniczka ksiazek widze :)

    OdpowiedzUsuń