środa, 22 marca 2017

W perfekcyjnym domu...

Wieczorową porą...


... cisza. Siadam. Zbieram gonitwę myśli. Staram się ułożyć z nich pewną sensowną całość. Kiedy prawie dwa lata temu, pewnego lipcowego dnia,  zakładałam tego bloga wybrałam  nazwę, która była pstryczkiem w mój nos. Ci, którzy mnie znają, wiedzą ile we mnie tej perfekcyjności :) To raczej sumienność w obowiązkach i dokładność - nic nie poradzę na to, że nie lubię fuszerki :) Lubię, kiedy wszystko jest zrobione tak, jak należy. I co najważniejsze - sprawia mi to radość.
 
Zatem, kiedy w naszym domu jest perfekcyjnie?
 
Porankami. Kiedy po godzinie 6 przekręcam się na drugi bok i jednym okiem patrzę na zegarek, a drugim w monitor niani. I słyszę jedynie miarowe oddechy Dziewczynek. Uff, jeszcze śpią :)  Można zaczynać dzień bez pośpiechu ... Czekam aż budzik będzie miał szansę zadzwonić. I słyszę... biegnącą Zosię: "Mamo, mamo, już dzień, jedziemy do przedszkola!" Witaj codzienności! :) I na nic zdadzą się tłumaczenia, prośby, błagania, że dopiero 6.23 i można jeszcze na ten dzień poczekać w ciepłym łóżku. Także perfekcyjnie zwlekam się z łóżka i zaczynami poranne rytuały. Zosia gotowa. Pora na perfekcyjnie podaną ciepłą kawę. Siadam, podnoszę filiżankę... podnosi się i Marysia :)Kawa czeka. Poczeka... 
 
 
Przed południem. Kiedy mogę uporać się z codziennymi obowiązkami. Obiad, pranie, spacer z Manią - oczywiście wszystko o stałych porach - ha! Nic z tego. Młodsza Kierowniczka ostro i bezdyskusyjnie dyktuje warunki - ścigam się z czasem, by perfekcyjnie wyjść z opresji i na czas zdążyć ze wszystkim, zanim odbiorę Zosię. I walczę o każdą minutę drzemki Marysi. Bo Dzieci nasze perfekcyjnie nieospałe :) Do bólu! Są świadkowie, widzieli, słyszeli, przeżyli :) Także perfekcyjnie miotam się między kablem od żelazka a wózkiem Marysi - wiadomo, kto wygrywa tę próbę sił :) Także kapituluję, pakuję nas i ruszamy na spacer, by wrócić za moment z Zosią...
 
 
Popołudniami. Kiedy na zakupach kolejny raz tłumaczę Zosi, że to nie w tym (czekoladowym ) jajku, są te wartości, o które przecież nam chodzi, a i tak to jajko ląduje w koszyku :) I kto wtedy słabszym się okazuje :P Kiedy Zosia grymasi nad talerzem zupy i ponownie wznoszę oczy ku niebu i pytam w myślach: "dlaczego?" i staram się nie wybuchnąć, bowiem sił mi będzie trzeba o wiele więcej  za chwilę, gdy krzyknę z salonu, że pociąg już dojechał do wejścia i by Zonia wreszcie go zabrała na właściwe tory, bo inaczej baterię bezapelacyjnie wyjmę i koniec trasy nastąpi. A za moment przy tym pociągu Marysia majstruje i patrzy zdziwiona, jak Zosia z uporem maniaka tłumaczy jej, że koza i owca to jednak nie koń :D I wtedy właśnie jest perfekcyjnie

 
Wieczorami. Kiedy w pośpiechu muszę  organizować akcję ratunkową, bo świnka Peppa tonie w kąpieli, Tata Świnka potrzebny na już, a ten akurat leży na dnie pudełka z wszystkimi figurkami. Kiedy usiłuje złapać fikające w wanience nogi Marysi i po raz setny proszę, żeby chwilę spokojnie poleżała, zanim cała woda znajdzie się poza wanienką, a Ona tymi wielkimi oczami pełnymi zdziwienia i figlików, śmieje się ze mnie. Perfekcyjne wieczory są wtedy,  kiedy przemierzam dom, na palcach, cicho i ostrożnie, by sprawdzić, czy Dziewczynki już śpią. Po drodze z jednego do drugiego pokoju, sprzątając i chowając zabawki, gryzaki, tetrowe pieluchy, plastikowe łyżki, które przed chwilą były do kupienia w sklepu "U Zojki".  Kiedy, gołą piętą, perfekcyjnie trafiam z zagubiony wagonik z kolejki, który akurat musiał znaleźć się na mojej drodze. Perfekcyjnie jest wtedy, kiedy po raz 15 okrywam ciepłe plecki Zosi i staram się tak zaplątać jej stopy w kołdrę, by zostały tam już do rana. Wtedy, kiedy kolejny raz podaję smoczka Marysi. Wtedy nasz dom perfekcyjny, kiedy spowity już jest w ciszę a ja patrzę na te dwie nasze Iskierki, które nadają blask - perfekcyjny blask - tym naszym nie tak całkiem perfekcyjnym dniom.
 
 
Piątkowymi wieczorami. Kiedy Pan Mąż, a najlepszy Tata, o jakiego modlić się mogłam, dla moich dzieci, przyjeżdża. Wtedy nasz dom perfekcyjnym jest. Z piskiem radości, z okrzykiem zachwytu, kiedy Zosia galopuje na Tacie, a Marysia śmieje się w głos przy kolejnym unoszeniu wyżej niż mama potrafi. Wtedy właśnie perfekcyjnie jest. Kiedy kawa mimo, że kolejny raz wystygła, z Nim smakuje najlepiej. Kiedy, wieczorem, obok książki, jego dłoń.  Perfekcyjnie jest wtedy, kiedy widzę, jak Pan  Mąż okrywa gołe stopy Zosi, delikatnie strąca z Jej czoła kosmyk włosów i odkłada 12 zabawek, z którymi akurat koniecznie usnąć musiała, bo to jej ukochane, ulubione. Perfekcyjnie jest wtedy, kiedy tuli Marysię i czule szepcze, że noc wcale dniem nie jest i spać już trzeba. I odkłada Ją, by za chwilę znów do serca przytulić. Perfekcyjnie jest wtedy, kiedy zasypiam spokojna, że On czuwa obok nas, że wszystko, co dzisiaj zrobić miałam, zrobiłam. Nie jest ważne, że dopiero co skończyłam, ważne że w swoim tempie, bez żalu, bez złości, że muszę.  To jest właśnie ta moja perfekcyjność. Szczęście, że mogę coś zrobić dobrze dla tych, którzy są sensem mojego życia.

 
I to właśnie nasz dom perfekcyjny, pewnie z jakimiś okruchami pod komodą i zakurzonymi kątami za szafą, ale tętniący tupotem stóp Zosi, śmiechem Dziewczynek, nierzadko i płaczem i krzykiem, ale to wpisane jest w życie. Jednak to, jak będziemy z tym sobie radzić, zależy tylko od nas. Zapłakane oczy dziecka, osuszą  słowa i oczy Rodzica, pełne miłości i zrozumienia. Zraniony paluszek zaleczy pocałunek Mamy i magiczny plasterek  - bo on działa najskuteczniej.

I to jest nasz dom perfekcyjny, który stwarzamy każdego dnia - miłością, empatią, zrozumieniem, łagodnością. Bo na takich fundamentach chcę, by był budowany. Wtedy będzie prawdziwie mój. Perfekcyjnie nieperfekcyjny, ale nasz. Jedyny w swoim rodzaju. Wyjątkowy.

Do następnego!

23 komentarze:

  1. Zabrakło mi słów <3
    piękny post!
    no pierwszy raz nie wiem co napisać!

    OdpowiedzUsuń
  2. No kochana! Normalnie szczena mi opadła i ją zbieram! Post płynący z serca, o realnym życiu a jakże perfekcyjnym! Mało jest takich blogerek jak Ty! SZACUN Elwiro! I całkiem inny szablon bloga! Fiuuuu, fiuuuu... Będę musiała się przyzwyczaić... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, dziękuję! <3

      Też się przyzwyczajam - zmiana na wiosnę :)

      Usuń
  3. Wiesz jak bardzo mnie ten wpis wzruszył. Macie naprawdę Prawdziwy DOM, który Zbudowany jest nie z cegieł/ pustaków a z miłości ... każdemu życzę takiego domu. Choć jego budowa trwa dużo dłużej niż standardowo, to jak widać- warto <3 a zdjęcie dziewczynek po prostu wymiata :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za te słowa <3

      Zdjęcie, faktycznie, się udało :)

      Usuń
  4. Pieknie napisane, wzruszylam sie do lez. W myslach przebiega jedynie mysl jak Wy to robicie ??... chcialabym choc w malym stopniu miec tyle cierpliwosci, milosci, oddania. ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosia ja też się zastanawiam jak Obi to robią. Kocham swoje dzieci ale chyba zbyt wygodna jestem i po prostu jak nie mam
      Sił to nie zaciskam
      Zębów tylko potrafię się pobeczeć czy krzyknąć. Wiem,ze nie o to chodzi.

      Usuń
    2. Wszystko jest dla ludzi - płacz, krzyk, bezsilność - zależy od nas, jak chcemy chwytać i przeżywać każdy dzień, każdą chwilę. Momenty słabości są jak najbardziej wskazane. Też takie mam. I radość większa, kiedy wychodzę z nich silniejsza i mądrzejsza :)

      Usuń
  5. Najlepsza z najlepszych. Bejbe czekam na Tak samo porywającą książkę: *

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, zawsze uwielbiam czytać Twoje posty, ale dziś przeszłaś samą siebie, jestem pod wrażeniem <3
    Buziaki serdeczne, Agness <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Widzę wiosnenne zmiany :-) Tekst otula jak ciepły koc, to właśnie jest Dom, o którym piszesz. Pięknie, dziękuję za poranne wzruszenie :-) Przy kawie oczywiście :-) Tym bardziej się cieszę, bo odnajduję w tych słowach moje poranki, popołudnia, wieczory.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie to napisałaś, Dominiko, dziękuję <3

      Usuń
  8. Kochana cudny post:)Miód na moje serce:)Ile bym dała,żeby mieć choć troche Twojego podejścia do życia...Twój perfekcjonizm,opanowanie,zorganizowanie...Daleko w tyle jestem;(a szkoda,bo w domu też małe dzieci i zasługują na taką atmosfere jak u Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za każde słowo! Ciągle ćwiczę się tej trudnej sztuce, jaką jest wychowywanie dzieci. Każdy dzień, to nowa lekcja.

      Na pewno jesteś najlepszą Mamą dla Swoich Pociech!

      Usuń
  9. Kochana nic dodać nic ująć zwykła "szara rzeczywistość" pięknie ubrana w słowa na co dzień nie zwracany uwagi na te szczegóły, gesty które po prostu są wpisane w życie rodzinne cieszymy się Tym co mamy bo mamy tak Wiele Elwirko jak najwięcej perfekcyjnych dni we czwórkę dla Was bo Wiem że tak najlepiej

    OdpowiedzUsuń
  10. To teraz ja;) wchodze niesmiale na Twojego bloga by nadrobic zaleglosci czytam linijka po linijce ...zaczelo sie prawie normalnie az z kazda kolejna serce mi sciska dusza sie raduje.. znam dokladnie te uczucia co Ty jestem mama i zona na pewno nie tak spokojna i opanowana jak Ty ale nieco berwowa ktora ma nerwy ale tylko na moment zaraz bym przepraszala i zaluje ze krzyczalam... Kochana nikt by tego piekniej nie opisal tak zwyczajnie a zarazem tak idealnie i tak perfekcyjnie jak tylko Ty potrafisz;) Wspaniala mama i zona w jednym no po prostu perfekcyjna;) sciskam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, nie znam większego nerwusa od siebie! Naprawdę pracuję nad moim charakterem - nie jest łatwo :P

      Dziękuję za dobre słowo <3

      Usuń
  11. Oj jak miło się to czyta :) Ślicznie opisane! My czekamy na kolejnego członka rodziny, tym razem synka. Też będziemy mieć tak perfekcyjnie... choć obawiam się tych pierwszych tygodni w czwóreczkę :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domowo, gratulacje! Szczęśliwego rozwiązania! Na pewno szybko odnajdziecie się we czwórkę :)

      Serdeczności!

      Usuń