poniedziałek, 23 stycznia 2017

Nie lubię poniedziałków #4

Witajcie!
 
Co za dzień! Dobrze, że ma się już ku końcowi! Kolejny poniedziałek za nami, kolejny, który zbliża nas do wiosny. A tej pragnę już okrutnie! Tęsknię za słońcem, które budzi każdego poranka, za świeżością trawy, za powiewem rześkiego powietrza, bez swędu dymu kominowego. Wiosno, przybywaj!
 
Dziewczynki zasypiają w swoich pokojach, a ja na raty piszę ten wpis. Samo wgrywanie zdjęć zajmuje chwilę, akurat w tym czasie zdążę "coś " zrobić w domu, aby mieć wolny wieczór.
 
Mój poniedziałek zaczął się już po 6.  Zosia i Marysia jeszcze smacznie spały, a ja mogłam na spokojnie ogarnąć sypialnię, przygotować się do wyjścia i naszykować nam śniadanie. Lubię takie nieśpieszne poranki. Robię wtedy wszystko w tempie dostosowanym do mnie, a nie do Dziewczynek, a jak wiecie Ta Dwójeczka to niezłe turbo dziewuszki :D I to wszystko w towarzystwie ciepłej (!) kawy :D
 
 
Chwilę przed 7 Zosia już witała poniedziałek ze mną. Zanim Marysia wstała, Zonia była już gotowa do przedszkola. Wyłożyła się w salonie i oglądała Maszę. Ponoć kultowa bajka wśród przedszkolaków :D Zojka jest w grupie dzieci, które bajki oglądają bardzo rzadko - z własnego wyboru (mam na to świadków :P ). Nigdy nie myślałam, że będę narzekać, że mamy dziecko stroniące od telewizora, ale bajka naprawdę czasem może ratować sytuację. Tym bardziej widok godny uwiecznienia :)
 
 
Marysia zawzięcie trenowała przeróżne pozycje. A Zosia już zdążyła przygotować lalki do wyjścia!
 
 
 
Dzisiaj padło na bidulkę z jednym mrugającym okiem (nieszczęśnicy zepsuł się mechanizm, i oczy mrugają na zmianę, a nigdy jednocześnie). Temperatura grubo na minusie (-10) nie zachęcała do wyjść, jakichkolwiek, ale to nieśmiało przebijające się z czasem, słońce zrobiło swoje! Tego mi brakowało w ciągu ostatniego tygodnia. Jasności. Gry światła.
 
 
 
W drodze do przedszkola zrobiłyśmy szybkie zakupy. Wtaszczyłam je do domu i zmieniłam Babcię, która została z Marysią. Poranna toaleta Mani i rozpakowywanie zakupów.
 

 
Śniadanie, gimnastyka i bierzemy się za obiad. Dzisiaj zupa brokułowa i makaron z tuńczykiem.

 
 
 
 
Między gotowaniem makaronu a zaprawianiem brokułowej Marysia złapała drzemkę. Wstała w wyśmienitym humorze. Mała Uciekinierka badała powierzchnie płaskie, a ja w tym czasie, uporałam się z odkurzaniem, myciem podłóg i balkonu.
 
 
 
 
Zostawiłam pootwierane okna, zabrałam Manię i ruszyłyśmy w teren! Spacerowałyśmy w towarzystwie Kuzynki i Jej Synka, także czas miło i szybko upłynął.
 
 
Dzisiaj Zosię odebrał Dziadziuś Zbyś, ponoć pisk radości słyszało całe przedszkole :) Zonia wróciła przeszczęsliwa. Okazało się, że zdobyła zaszczytne pierwsze miejsce w konkursie plastycznym! Z takim zaangażowaniem robiła pracę na ten konkurs! Jesteśmy z Niej ogromnie dumni!
 
 
 
Po obiedzie Zosia odgrywała przedstawienie o czarodziejskim domu, Mania z zainteresowaniem przyglądała się poczynaniom starszej siostry, a ja dokończyłam aukcje internetowe. Wperfekcyjnymdomu trwa Akcja Oczyszczania Przestrzeni :)
 
 

 
Księżniczka wydała rozkazy swoim służkom i udała się na wieczorną toaletę :D
 
 
I tu następuję przerwa w nadawaniu :) Mama wrzuciła 5. bieg, by ogarnąć na noc Dwie Iskierki, jedną szybszą od drugiej. Po godzinie 19, Dziewczynki były już w łóżeczkach. To czas ich wyciszania się przed snem. Staram się przestrzegać tego rytuału. Sprawdził się on przy Zosi i przy Marysi zastosowałam tę sama metodę :) W tym czasie, mam chwilę na przygotowanie swojej sypialni i dopięcia spraw domowych (przygotowanie ubrania dla Zosi na kolejny dzień, przyszykowanie pojemnika na kanapki i plecaczka, zrobienie listy zakupów na jutro). Małe zajęcia, niby nic nie znaczące, niby szybkie w wykonaniu, ale pozwalające zaoszczędzić sporo czasu o poranku następnego dnia. Kiedy Dziewczynki już spały, przyszła kolej na mnie :) W piżamie już kończę dla Was wpis. Zerkam na kalendarz, wpisuję, notuję, kończę kolejne posty, zgrywam zdjęcia. Wosk pali się w podgrzewaczu i a za plecami M jak miłość :D
 

 
 
Czeka nas intensywny w wydarzenia czas. Już w środę będzie uroczystość Dnia Babci i Dziadka w przedszkolu. Ze względu na niską frekwencję przedszkolaków, w ubiegłym tygodniu, przedstawienie zostało odwołane. W czwartek będzie bal karnawałowy, a w piątek - jak co miesiąc -  filharmonia. Zosia już nie może się doczekać. Jednego dnia będzie Aniołkiem, a kolejnego - czarownicą :) Tego jeszcze nie grali :D
 
Dobrej nocy, Kochani!
 
 
 
 
 
 
 
 

4 komentarze:

  1. Kochana, podziwiam Cię absolutnie, ze tak wspaniale zarządzasz czasem. Toż to super intensywny dzień. I tak codziennie?
    Pozdrawiam z uśmiechem i byle do wiosny;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Florentyno!

    Dziękuję za miłe słowa! U nas zawsze "cos" się dzieje takze dobrze przemsylana organizacja to podstawa :) stale punkty sa najwazniejsze. Pozwalaja mi tak gospodarowac dniem, ze jest czas na wszystko: zabawe z dziewczynkami, obowiązki domowe, spacery i wieczory dla mnie :)

    Odliczam dni do marca! Mam juz dosyc bialego widoku za oknem. Dla mnie zima moglaby konczyc sie z Nowym Rokiem.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale u Ciebie porzadek! Motywujesz do dobrej organizacji, choć przyznam, że kiedy maluszek zaczyna wstawać i wspinać się, a do tego coraz mniej śpi ("sen jest dla słabych") :-) - wtedy robię dużo mniej z zaplanowanej listy...Wolniej i trzy razy dłużej, bo mam asystenta od wszystkiego ;-) jeszcze trochę i Marysia zacznie badać powierzchnie pionowe ;-) buziaki :-) PS. Udanej Imprezy przedszkolnej :-) mamy w tym samym dniu - jutro :-) Dzień Babci i Dziadka. I gratulacje nagrody dla Zosi - w pełni zasłużona!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Dominiko! Zosia do końca nie rozumiała, co oznacza I. miejsce, ale to dobrze - bo wszyscy nagrodzeni cieszyli się tak samo :D Biegała ze śmiechem i mówiła, że zajęła sobie miejsce :D Urocze! Oj, pamiętam asystentkę Zosię - ale dobrze to wspominam i mam nadzieję, że Marysia przejdzie ten etap tak, jak Zosia :)

      Usuń